1 grudnia 2016 roku w
sanatorium „Marconi” miałam ogromną przyjemność wraz ze swoją
koleżanką Patrycją
Rutkowską przeprowadzić wywiad z legendą polskiej piosenki, autorem
tekstów do wielu
znanych przebojów takich jak: „Słodkiego, miłego życia”, „Windą
do
nieba”,
„Chodź pomaluj mój świat”, czy „Jolka, Jolka, pamiętasz”,
panem Markiem
Dutkiewiczem. Miało to
miejsce podczas jego spotkania autorskiego w sanatorium Marconi
w Busku-Zdroju,
którego organizatorem była redakcja koła dziennikarskiego w naszym
Ośrodku. Na scenę
pięknej klasycystycznej sali wszedł przystojny, wysoki pan w średnim
wieku, ale ubrany
młodzieżowo: w skórzaną marynarkę, ciemne dżinsy, T-shirt w paski i
sportowe buty. Na
stole obok wyeksponowane były dwie książki: „Jolka, Jolka, pamiętasz”
i wiersze dla dzieci
„Żaba w Afryce”. A nasza rozmowa wyglądała tak oto:
P: Dobry wieczór Panu, dobry wieczór Państwu, przede
wszystkim dziękujemy, że
zgodził się Pan z nami porozmawiać. Zacznijmy w takim
razie od początku. Pana
dzieciństwo i wczesna młodość to lata pięćdziesiąte.
Jakie ma Pan najprzyjemniejsze
wspomnienia z tamtego okresu?
Pierwsze wspomnienia
z dzieciństwa to bzy,słońce i harmonia.Majowe imieniny Mamy
Zofii świętował
także dozorca z sąsiedztwa.Budził nas jego akordeon co zachwycało
zwłaszcza mnie.Być
harmonistą-takie miałem marzenie.Rodzice zapisali mnie do szkoły
muzycznej,jednak z
powodu splotu niefortunnych zdarzeń trafiłem do klasy
skrzypiec.Nie
pokochaliśmy się z tym instrumentem i najszczęśliwszy dzień w rodzinie
Dutkiewiczów
nastąpił kiedy zerwałem mój ze skrzypcami kontakt.Do tej pory mam
uczulenie na
brzmienie skrzypiec.
P: A czy uważa Pan, że wykształcenie pomaga w byciu
artystą?
No w każdym razie nie przeszkadza…
J: Studiował Pan prawo na Uniwersytecie Warszawskim.
Jednak wydarzyło się coś, że
zmienił Pan swoje plany. Co wpłynęło na podjęcie takiej
decyzji?
Osobą ,której wiele zawdzięczam jest kompozytorka Katarzyna
Gaertner-napisała
min.”Małgośkę”,Mszę bitową i masę świetnej muzyki.To ona
poznała mnie z Januszem
Krukiem-liderem 2 Plus 1.I to z nim napisaliśmy pierwsze
przeboje-„Wstawaj szkoda dnia” i
„Chodź pomaluj mój świat”.Sukces tych nagrań upewnił mnie w
wyborze drogi.
P: Zapytajmy o niespełnione marzenia, czy są takie?
Kiedyś myślałem poważnie o filmie.Ale scenopisarstwo to zajęcie
żmudne i
niewdzięczne.Kilka miesięcy pracy,a efekt odległy i
niepewny.Ja jestem raczej
sprinterem,a nie długodystansowcem.
J: Znał Pan osobiście Jonasza Koftę, zna Pan Wojciecha
Młynarskiego. Oni również w
poprzednich latach byli bohaterami naszych turniejów
piosenki poetyckiej. Czy
doświadczony i uznany tekściarz, jakim niewątpliwie Pan
jest, ma swoje autorytety w
tej dziedzinie?
Tak,oczywiście.Ale
doprecyzujmy-z Jonaszem Koftą mieliśmy wielokrotnie okazję
pobiesiadować,a z
mistrzem Młynarskim wymieniłem tylko uścisk dłoni.Ludzie których
twórczość szanuję to
Kora,Lech Janerka,Robert Gawliński.Blednie niestety pamięć o
Jacku
Skubikowskim-moim przyjacielu,wspaniałym liryku,który zdecydowanie zbyt
wcześnie nas
pożegnał.Z młodych piszących najciekawszy wydaje mi się być Pablopavokronikarz
współczesnej
Warszawy.
P: Wojciech Młynarski twierdzi, że pisanie piosenek jest
jak krawiectwo miarowe. Ma
dobrze leżeć i „nie pić” pod pachami. Czy Pan,
pisząc teksty, już od początku wie, dla
kogo jest uszyty, a którego wykonawcę mógłby uwierać pod
pachami?
To są święte słowa. Tak, ja na ogół nigdy nie piszę do
szuflady. To znaczy nie widzę
powodu, aby te teksty się marnowały. Pisanie ich ma na celu
znalezienie ludzi, którzy je
pokochają. Piszę je dla kogoś konkretnego. To jest jak
casting filmowy, jeśli się dobrze
obsadzi aktora w danej roli, to znacznie łatwiej ta robota
na planie przebiega. Ktoś się
musi poczuć wiarygodnie w tej piosence. Ktoś musi być
skuteczny i szczery.
P. W swojej książce „Jolka, Jolka, pamiętasz?”
zamieszcza Pan sporo zdjęć z
przeszłości. Jaki jest Pana stosunek do upływającego
czasu?
No cóż,wpływu na to
zjawisko nie mamy żadnego.Time waits for no one.Natomiast
książka,która jest
pretekstem do naszego spotkania to rzecz o pamięci.I taki był jej
pierwotny
tytuł:JOLKA PAMIĘTA.Przy okazji kolejnej przeprowadzki odkryłem pudła ze
starymi
zdjęciami,które zdobią książkę.Plus szereg wspomnień z dalszej i bliższej
przeszłości.A także
scenariusz suity poświęcony Zbyszkowi Cybulskiemu,którą z
Januszem Krukiem dla
2 Plus 1.stworzyliśmy.Jej tytuł to AKTOR.
P: W tej książce zamieszcza Pan również opisy swoich
podróży; zwiedził Pan całą
Polskę, Bliski i Daleki Wschód, Stany Zjednoczone. Czy
nie było nigdy pokusy, żeby
gdzieś zostać?
Pokus było kilka
,ale tak naprawdę wierzę,że tu jest moje miejsce.Jestem mocno
związany z tym
językiem,to jest moja baza i kotwica.
J: Jak Pan zinterpretuje motto naszej imprezy
zaczerpnięte z piosenki śpiewanej
przez Urszulę „Ile masz lat?”: „Żyję się wiesz,
tylko po to, by biec, niech nie chwyci
cię rdza”.
To chyba dosyć
proste przesłanie.Ale na dzień dzisiejszy wymyśliłem hasło,które
polecam:”Czasy
ponure-chrońmy kulturę!”
P: „Jolka,
Jolka”, „Dmuchawce, latawce wiatr”, czy „Słodkiego, miłego
życia” to
przeboje. Te teksty
znają wszyscy. Czy w takim razie ma Pan patent na hit?
Mam. (śmiech)
J: Śpiew jest jedną z form wyrażania emocji. Jakie to
uczucie słyszeć jak tysiące ludzi
jednocześnie śpiewa Pana piosenki, np. podczas koncertu,
lub widzieć dużą liczbę
odsłon na youtube?
To niekiedy wręcz wzruszające. Mam na myśli pożegnalny
koncert Budki Suflera podczas
festiwalu Przystanek Woodstock kiedy to pieśń o Jolce
odśpiewał 700 tysięczny chór.Może
kilka słów o tej piosence-początkowo był to krótki,zwarty
numer.Wpadłem na pomysł
ballady do tej samej kompozycji.Lipko z pewnymi oporami,ale
zaakceptował
tekst.Czuwaliśmy nad wokalem Felicjana
Andrzejczaka,wiedzieliśmy,że numer ma
potencjał.Uwierzył w to również Piotr Kaczkowski,który
wspaniale nam pomógł przy
promocji Jolki w Trójce.Naród Jolkę pokochał.Reszta jest
historią.
P: Piosenka „Jolka,Jolka,pamiętasz?” ma już
trzydzieści pięć lat. My mamy połowę
mniej. Czy Pana zdaniem tak zwana „dzisiejsza
młodzież” dobrze rozumie te teksty?
Nie musi. Ja czasami tłumaczę sam. Książka „Jolka, Jolka,
pamiętasz?” kończy się takim
mini poradnikiem dla młodszej młodzieży, w którym tłumaczę
między innymi, dlaczego
trzeba było żebrać o benzynę, jakie były realia tego życia
wtedy. Uważam, że piosenka
powinna mieć oparcie w rzeczywistości. W utworze „Windą
do nieba” występuje na
przykład technikolor— to jest technika filmowa dziś
zarzucona. Portrety aktorów na
lusterkach — to też przeszłość zamierzchła. Ale myślę, że to
jest jakiś walor tych piosenek.
J: Który z wykonawców Pana tekstów jest Panu najbliższy?
Wszystkie piosenki to są moje dzieci, dlatego trudno mi je
jakoś szczególnie wyróżniać.
Niektóre miały więcej szczęścia w życiu, inne mniej. Nie
będę mówił o tych drugich – mało
kto je zna.
J: Jak postrzega Pan polski rynek muzyczny? Dostrzega Pan
na nim zespoły na miarę
2 Plus 1”?
Inny czas, inna
muzyka. Ale jest pewna rzecz zabawna ,a propos 2 Plus1.Pierwsze,nieco
naiwne kompozycje
Kruka były traktowane pobłażliwie i protekcjonalnie przez branżę
muzyczną. Takie
harcerskie piosnki-mówiono. Tymczasem z całego bogatego dorobku
2Plus1 przetrwały
właśnie te wczesne utwory-„Wstawaj, szkoda dnia”, ”Windą do
nieba”, ”Chodź,
pomaluj mój świat”. Niedawno zespół DE MONO nagrał cover, bardzo
udany, tej ostatniej
piosenki. Obliczyłem, że to już czternasta wersja utworu.
P: Jutro odbędzie się turniej piosenki poetyckiej Marka
Dutkiewicza. Pana piosenki
będą śpiewali ludzie bardzo młodzi. Czy w związku z tym
ma Pan jakieś oczekiwania? A
może brał Pan już udział w podobnym przedsięwzięciu?
Tak, brałem. To
wspaniałe, że piosenka skazana zwykle na 5 minut życia potrafi żyć 15
lub nawet 45.Bardzo
jestem oczywiście ciekaw co się jutro wydarzy, kto zaskoczy mnie
swoją, oryginalną
wersją na pamięć znanego utworu. To bardzo ekscytujące.
P: Bardzo prosimy Pana jeszcze o parę słów na temat
drugiej książki, którą obok
„Jolka, Jolka, pamiętasz?”, będzie można za chwilę nabyć
i dać do podpisu jej
autorowi.
No tak, od czasu do czasu pisało się wiersze dla dziecka i
okazało się, że z tych wierszy
powstała książka. Jestem szczególnie dumny z jednego faktu.
Udało mi się namówić
mistrza Piotra Fronczewskiego na to, żeby nagrał audiobook
do tej książki, a te wiersze
wyrecytował. Występuję tam jako reżyser tego nagrania, ale
to jest pewne nadużycie. Nie
chciałbym przyćmić mistrza. Myślę, że wstydu nie ma i
serdecznie polecam Państwu
książkę „Żaba w Afryce”.
P: Bardzo dziękujemy za rozmowę!
Wywiad autoryzowany,
przeprowadzony przez: Jowitę Szenejko i Patrycję Rutkowską